Motyl, którego cykl rozwoju trwa kilka miesięcy, jako dorosła postać żyje od kilku godzin do kilkunastu miesięcy, w zależności od gatunku. Jest tak delikatny i zwiewny, jak zwiewne i delikatne jest życie każdej osoby.
Barwne i przemijające… Śmierć jest nieunikniona. Śmierć jest czymś przed czym się bronimy. Lęki, panika w jakiejkolwiek formie przeżywane, ukrywają lęk przed śmiercią= lęk przed stratą. Ze stratą mierzymy się w wielu momentach życia, żeby nie powiedzieć niemal każdego dnia. Ze stratą swojego zdania- gdy trzeba pójść na kompromis, ze starą pragnień, gdy ze względu na wybory, nasze decyzje, bądź osób, z którymi jesteśmy związani nie możemy ich realizować, stratą pracy, stratą zdrowia, ze startami jakimi są: wyjście dzieci z domu czy śmierć bliskich…. Strata, z którą się mierzymy w wielu momentach życia niesie często cierpienie, którego nie chcemy.
Ciągła walka i napięcie, obrona przed stratą i obawa, że coś się straci generują lęk w życiu. Przeczytałam kiedyś myśl, że to nie ciężary (straty) nas przygniatają, ale sposób w jaki je niesiemy, to powoduje cierpienie.
Często jest to doświadczenie przekraczające nas. Terapia daje szansę na przeżycie strat, na poniesienie cierpienia. Na przejście drogi od lęku do pokoju. Jest to proces, jak proces rozwoju motyla. By tracić i nie bać się cierpienia.
Każda przemiana to jakaś strata, pożegnanie z czymś starym i otwarcie na coś nowego. To proces w którym nie nasze emocje są w centrum, mimo ciężaru jakiego doświadczamy, ale staramy się patrzeć dalej.
Zauważanie piękna wokół nas i w sobie. Ono potrafi przemienić serce. Potrafi tak zachwycić, że zapomina się o sobie, swoich problemach, troskach. Szukajmy piękna w sobie: szukajmy w sobie Oblicza Boga. Każdy Je w sobie nosi. Odkryjmy jak bardzo jesteśmy piękni Jego pięknem.
Dodaj komentarz