TOGO

wpis w: Film | 0

Po długiej przerwie wracamy do opisu filmów. Dziś dla Was kilka myśli na temat filmu “Togo” w reżyserii Ericsona Core. Film ten opowiada historię, która miała miejsce w 1925 roku w Nome. W tym mieście, położonym w zachodniej Alasce, dawnym ośrodku wydobycia złota, wybuchła epidemia dyfterytu. Po szczepionkę do oddalonego o 1000 km miasta Nenana wyrusza 20 maszerów ze swoimi psimi zaprzęgami

Pustkowie jakie stanowiło miasto Nome, dalekie od innych miast, zimą całkowicie od nich odcięte, staje się centrum. Staje się sercem, przez chore dzieci, które walczą o życie. Oczy wszystkich są zwrócone na maszerów, ich psy i ten mały punkt na ziemi odcięty od innych miejsc.

W wyścigu o życie najtrudniejszą i najdłuższą trasę przebył bohater filmu- Leonhard Seppala- wraz ze swymi psami, wśród których liderem był tytułowy bohater Togo. Film prowadzi nas przez długą trasę w kilkudziesięciostopniowym mrozie, w zamieciach śnieżnych, w zaspach, wśród wzburzonych lodów Arktyki, zdradzieckich wód Zatoki Nortona, nieprzewidywalnych terenów. Przybierający na sile wiatr i burza śnieżna powodowały, że ten wyścig z czasem o życie dzieci, był niebezpieczny dla samych maszerów i ich zwierząt.

Film jest o człowieku, który jest w danej chwili i w danym czasie. To jak historia człowieka, który będąc w świecie, jest tu po coś. Jego życie jest sensem, po prostu dlatego, że jest. Słuchając danej chwili, danego momentu (cokolwiek to jest) odpowiada na jego wezwanie. Bohater filmu odpowiedział na potrzebę danej chwili, danego czasu. Był gotów podjąć to wyzwanie- wyścigu z czasem o życie chorych dzieci. Jakby do tego momentu przygotowywał się przez wcześniejsze lata. Ćwicząc swoje psy, ucząc się z nimi być, współpracować, trenując swoje umiejętności. To co teraz się dzieje jest moim sensem. Codzienność Leonharda była sensem, która w końcu zaprowadziła go na niebezpieczną trasę.

Film pokazuje mi, że są osoby, które wierzą w zdawałoby się niewykonalne, które idą wbrew niebezpieczeństwu. Co ich prowadzi? Co prowadzi głównego bohatera ? To jak światło, które widzi w ciemności. Ma cel, który jest przed nim- uratować życie dzieci. Początek filmu pokazuje moment, w którym bohater podejmuje decyzje. Mówi do żony- to są dzieci, które znamy. Wbrew swoim wątpliwościom, swoim obawom wyrusza na niebezpieczny rajd.

Mieć cel przed swymi oczyma, to 100 % pokonanej drogi. Jeśli wiesz dokąd idziesz, dokąd zmierzasz, to co Cię w tym zatrzyma. Jakie są przeciwności, które człowiek jest w stanie przyjąć, podjąć?. A może cel już jest, realizuje się, jeśli wiemy, że go mamy. Nie trzeba szaleńczo dążyć do przodu, bo każdy krok jest już osiąganym celem. Każdy mały wysiłek, każdy moment i każda chwila jest tym osiąganym celem. Moim celem jest moje dziś. Staję się psychologiem nie tylko przez tytuł po ukończonych studiach, ale dziś w moim podejściu do każdej sytuacji, w moich decyzjach teraz. Chcę być malarzem i staję się nim dziś przez każdą namalowaną linię, przez każde wykonane dziś ćwiczenie. Mieć cel przed oczyma, to żyć nim dziś. To tak, jakby ten cel był i realizował się już tu i teraz. Nie wiem, co przyniesie jutro, ale wiem, że swoją chwilą osiągam, dotykam swojego celu.

Patrząc na wiarę- Bóg jest celem, życie wieczne w nieustannej miłości i obecności Boga jest celem. Mogę dążyć do doskonałości, by ten cel osiągać, przekraczać siebie, ćwiczyć siebie, ale mogę pomijać moje teraz. Celem stają się umartwienia, zdobywanie cnót. Co może być ważne, ale jest tylko drogą pośrednią. Celem jest Bóg, który jest w moim teraz. To czego doświadczam jest moim byciem, jest moim byciem z Bogiem teraz. Zgoda na moje teraz, cokolwiek się dzieje, to mój cel, mój dom, mój spokój. Każdy krok Leonharda to jego cel.

Film „Togo” przypomina o tym, co w sumie oczywiste, że każdy ma swój własny niepowtarzalny charakter, jak to było w przypadku psa Togo. Kiedy odkrywamy jacy jesteśmy i akceptujemy to, to mogą się w naszym życiu wydarzyć piękne rzeczy. Pies Togo, pomimo wielu prób właściciela, by go „dopasować” do innych psów, był inny: zawsze znajdował sposób, by uciekać z zamknięcia i biec tam, gdzie był jego właściciel. Nie było przeszkody, która by go była w stanie od tego powstrzymać.

Aż w końcu Leonhard się poddaje i akceptuje psa takiego jakim jest i tak zaczyna najpiękniejsza przygoda jego życia. Odnajduje najlepszego przyjaciela, towarzysza w tym psie, którego wcześniej nie umiał zaakceptować. Nawet dwa razy oddawał psa innym właścicielom. To mi uświadomiło, że warto być sobą, takim jakim się jest. Warto to odkryć, być tego świadomym i być temu wiernym. Nie mamy być jak inni, ale mamy być sobą: niepowtarzalnymi „innymi”, bo takim, jakim nie jest nikt inny. To wymaga odwagi i wiary w to, że to kim jestem jest wartościowe i dobre, że tylko będąc sobą mogę żyć pełnią życia. W ten sposób wnieść dobro w życie innych. Nie bądźmy jak inni, bądźmy sobą. Miejmy odwagę siebie przyjąć.

Film pokazuje szczegolną więź człowieka z psem. Pies w najtrudniejszych chwilach jest dla swojego właściciela przewodnikiem. Bohater wie, że sam tego zadania nie wykona, zdaje się na instynkt swojego czworonożnego przyjaciela. Leonhard zna swoje możliwości, wie, że jest dobrym, najlepszym z maszerów. Wie równocześnie, że z naturą nie może się mierzyć. Zna swoją wartość, tylko dlatego, że wie kim jest i jakie jest jego miejsce w świecie. Zdaje się też na swoje psy, na swojego psa- Togo. Ponieważ wobec praw natury staje się pokorny. Wie, że jest coś większego od niego, nad czym nie ma kontroli, na co nie ma wpływu, jest coś poza nim. Pozwala się prowadzić, wykorzystując przy tym swoje doświadczenie, swoje umiejętności najlepiej jak się da.

Jesteśmy częścią większej Całości i zauważyć to, przyjąć to, to odkrywać siebie w tym świecie, to odkrywać prawdę o sobie. Nie jestem panem wszystkiego, nie nad wszystkim mam kontrolę. To przynosi spokój. Zabiegając o kontrolę, wierząc, że wszystko ode mnie zależy staję się człowiekiem niespokojnym, zagubionym, walczącym z sobą i z innymi. Zaufanie i spokój pojawi się, gdy zobaczę, że jestem częścią Całości i że moje życie ma sens.

Ten film przypomina o tym, jak ważne jest znalezienie w naszym życiu harmonii i pogodzenie się z samym sobą, a także z kimś innym. Jednocześnie jak ważne jest otwarcie się na to, co nowe, inne, zaskakujące. Takie trochę początkowo mi „nie pasujące”. Leonhard i Togo wspólnie się zgrali, stworzyli wspaniały zespół, byli dla siebie niezbędni. To pokazuje, że kiedy zaakceptujemy tego „innego” lub to coś, co jest inne, często przez nas niechciane, odrzucane, to wtedy odnajdujemy harmonię, spokój, radość, pełnię. Nie jesteśmy samowystarczalni, potrzebujemy innych; jesteśmy częścią tego świata, częścią tej natury. Nie jesteśmy tylko tym, czym staliśmy się przez różne funkcje narzucane sobie, przez różne role, które pełnimy na co dzień. Jesteśmy kimś więcej…, cząstką większej Całości.

Może prozaiczna sprawa relacja człowieka z psem, ale pokazuje, że potrzebujemy dobrej relacji z naturą, z otaczającym nas światem, bo my jesteśmy jego cząstką.
Może warto czasem pomyśleć, jak podchodzę do natury, do przyrody, do świata stworzonego. I może warto czasem wyjść na spacer w ciszy, do parku, lasu, na brzeg jeziora; posłuchać odgłosów przyrody, tego jak ona żyje. Popatrzeć na niebo i przesuwające się chmury, na lecące ptaki. I uświadomić sobie, że ja, tak jak i ona jesteśmy stworzeni przez Kogoś większego od nas samych. I że Bóg wszystkim kieruje, a my kiedyś do Niego powrócimy.

grafika, źródło- https://cinemacomrapadura.com.br/criticas/588547/critica-togo-disney-plus-2019-poderoso-conto-sobre-perseveranca-e-amizade/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *