wpis w: Film | 0

CISZA


Kiedyś znajoma siostra napisała mi, że cisza jest najlepszym terapeutą. (I wraz z siostrą dziś dla Was o ciszy). A jeszcze wcześniej słyszałam, że pewien terapeuta proponuje swoim pacjentom pozostawanie w ciszy przed sesją terapeutyczną. W ciszy tak wiele dociera tego, co na zewnątrz i tego co wewnątrz. Cisza wydobywa to, co ukryte. To czego często się nie słyszy w zabieganiu dnia, w dudniącym zgiełku ulic. Może to być delikatny szum liści tańczących na wietrze, skrzypienie lodu pod stopami. Czy jestem w stanie to usłyszeć? Czy w mojej głowie dudni tylko gwar ulicznego ruchu? To też mi mówi, co jest we mnie, co jest wewnątrz. Czy we mnie panuje spokój i cisza? Czy mam w sobie dom, w którym czuję się bezpiecznie? Czy nie uciekam przed czymś w sobie w gwar, huk.
Cisza wydobywa to, co wewnątrz ukryte. To czego czasem może się boję, moje nieposkładane emocje, pragnienia, oczekiwania i bóle, ale też wydobywa moje piękno. Tam najgłębiej w sobie jestem JA. Za moją warstwą emocji, bólów i trudów, niespełnionych pragnień i rozczarowań… W ciszy ta warstwa opada i jestem w ciszy, jestem z Rękach Boga. W ciszy jestem w stanie „zmierzyć” się z tą niekiedy trudną warstwą. Przyjrzeć się swoim emocjom, swoim bólom, pragnieniom. Cisza daje siłę do przejścia tego, przed czym do tej pory uciekam. Cisza jak woda rozlewa się na te nieposkładane emocje i ucisza wszystko. Warstwa emocji, pod którą jest już tylko spokój. Emocje będą ciągle i nieustannie, ale nie muszą brać mnie w niewolę, nie muszą mną kierować. Mogę starać się trwać w ciszy- tak, żeby te emocje mnie nie opanowały- a z czasem one staną się słabsze i słabsze… odpłyną jak fala. Wtedy doświadczam swojej siły. Wewnętrzna cisza widoczna jest w moich słowach, gestach, decyzjach i wyborach. Zostawia cichy ślad wśród tych, z którymi się spotykam. Jest głosem pociągającym dla tych, którzy tęsknią za ciszą i wolnością, którą w niej znajdują. Wolnością od niepokoi.
„W ciszy i ufności leży wasza siła” (Iz 30,15-18) mówi Pismo Święte. Po burzy zawsze wychodzi słońce. „I nastała cisza…”. Wewnątrz w moim domu jest prawdziwa cisza. Święci (np. Jan od Krzyża) mówili o trwaniu w spokoju, czy przychodzi rozpacz, czy ogromna radość. To bycie ciągle w swoim domu ciszy, którego nic nie zburzy. Tam odkrywam siebie i tam rozpoznaję mojego Pana. W ciszy dociera do mnie Jego głos: Zaufaj mi.
Cisza jest nie tylko moim staraniem i troską ale jest też owocem. Tzn., że nie tylko muszę się starać o ciszę, znajdować na nią czas każdego dnia, ale też, że ona spontanicznie rodzi się we mnie im bardziej jestem uporządkowany. Cisza i pokój – to jakby dwie strony tej samej monety. Im bardziej jestem pojednany ze sobą , z Bogiem, z innymi, ze światem, tym więcej we mnie ciszy. Cisza rodzi się we mnie po wielu burzach i sztormach. Ale, gdy o nią się staram i o nią zabiegam, to ona przychodzi i mieszka we mnie tak, że mogę wtedy powiedzieć, że wypływa z mojego serca. Ta cisza mojego serca płynie z totalnego zawierzenia siebie Bogu, o Którym wiem, że chce tylko mojego dobra. W tej ciszy znika moje staranie się, moje osiąganie czegoś, próby bycia lepszym, poprawianie siebie, innych, świata. W tej ciszy okazuje się, że wszystko jest dobrze…, że wszytko jest w Jego Rękach i ja też. I mogę być nareszcie tym, kim naprawdę jestem: narzędziem w Jego Rękach. Mogę odetchnąć z ulgą , bo to nie ja mam się starać, poprawiać, kontrolować… Mogę odetchnąć z ulgą, bo każdą chwilą On kieruje, a ja jedyne co mam zrobić to przyjmować ją- chwilę z Jego Ręki tak po prostu. Taka jaka jest. Taka jaka przychodzi. I wszystko jest dobrze.. Wszystko jest dobrze…, bo Bóg jest dobry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *